Ta perełka Normandii od wieków fascynuje pielgrzymów, artystów i podróżników. I choć wbrew pozorom nie jest to wyłaniający się z otchłani pałac jak z bajki, to wciąż mowa tu o miejscu, które zaskoczy Was niejedną czarującą historią.
Mont Saint-Michel, czyli Wzgórze Świętego Michała, to fascynujący punkt na mapie, położony na granicy francuskiej Normandii i Bretanii. Na czym polega niezwykłość tego miejsca? Tylko spójrzcie na to zdjęcie! Niewielki, skalisty skrawek ziemi wyrasta jakby nigdy nic w szerokiej zatoce na wybrzeżu Normandii, tam, gdzie Atlantyk spotyka się z ujściem rzeki Couesnon. Wyspa jest jeszcze bardziej urokliwa, kiedy wzniesione na wzgórzu opactwo odbija się w otaczającej skały wodzie pływowej. Jednak wygląd tego miejsca to nie jedyne co nieustannie przyciąga do niego ciekawskie dusze z całego świata.
Skalna wyspa – królowa zatoki
Sama wyspa, powstała w wyniku gromadzenia się skał osadowych, ma blisko 960 metrów obwodu i jest oddalona od wybrzeża o nieco ponad kilometr. Wznosi się ona na wysokość 92 m nad poziomem morza, ale najwyższy punkt dzisiejszej zabudowy to czubek posągu św. Michała, walczącego z apokaliptycznym smokiem. Rzeźba znajduje się na wierzchołku iglicy kościoła opactwa i sięga aż 170 m wysokości.
O ile przez większość czasu istnienia Mont Saint-Michel rzeczywiście można było mówić o trudno dostępnej dla zwiedzających wyspie, o tyle dziś miejsce to jest raczej głęboko wysuniętym w stronę morza cyplem. Stało się tak częściowo przez regulację Couesnon. Rzeka wówczas zmieniła stosunki wodne w całej zatoce, znacznie ją zamulając. Wisienką na torcie był jednak rok 1879, kiedy to ufortyfikowano groblę z myślą o łatwiejszym transporcie odwiedzających klasztor turystów. Co prawda częściowo zaburzyło to autentyczny charakter tego miejsca, ale jednocześnie ułatwiło późniejszym pokoleniom podziwianie z bliska uroków wyspy i zbudowanego na niej kompleksu.
Opactwo powstałe z woli anioła

Zgodnie z legendą historia tego miejsca zaczęła się od pewnego snu Auberta, biskupa Avranches. W 708 roku kapłanowi trzykrotnie ukazał się archanioł Michał i poprosił go o zbudowanie sanktuarium w jego imieniu. Decyzja o tym, że to właśnie na Mont Saint-Michel stanie opactwo nie była przypadkowa. Kompleks mieli zamieszkiwać mnisi benedyktyńscy, a wyspa była dla nich idealnym miejscem, bo zakonnicy tego zgromadzenia decydowali się na izolację i całkowite oddanie się medytacji i modlitwom.
Kiedy na skale pojawiła się świątynia, góra stała się ważnym miejscem pielgrzymek na całym chrześcijańskim Zachodzie. U stóp sanktuarium zaczęła rozwijać się wioska, a jako że zarówno osada jak i samo opactwo nieprzerwanie cieszyły się zainteresowaniem nie tylko coraz większej liczby pielgrzymów, ale i książąt normandzkich, sanktuarium szybko wymagało rozbudowy. W XI wieku zabudowano cały wierzchołek skały, na którym powstał duży kościół opactwa. Co więcej pod koniec XIV wieku wzgórze stało się fortecą, a otoczony murami Mont Saint-Michel przez aż 30 lat odpierał próby angielskiego oblężenia podczas wojny stuletniej.
Późniejsze losy Mont Saint-Michel
Po rewolucji francuskiej ostatni mnisi zostali wydaleni, a opactwo miało stać się więzieniem państwowym. Jego rola była na tyle istotna, że w 1794 roku, kiedy na szczycie wieży dzwonniczej zainstalowano stację telegrafu, placówka została włączona w szlak linii telegraficznej z Paryża do Brestu. Mont Saint-Michel przestał być aresztem dopiero w 1863 roku.
Cała zabudowa wyspy była wtedy w opłakanym stanie, ale na szczęście udało się odzyskać jej blask. Zabytkowe budynki ocalały właściwie jedynie dzięki turystyce. Opactwo zostało sklasyfikowane jako zabytek historyczny w 1874 roku, a nieco ponad 100 lat później wzgórze wraz z całą zatoką otrzymały zaszczytne miejsce na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
O architekturze benedyktyńskiego opactwa
Bogatą i nieoczywistą przeszłość tego miejsca reprezentuje dziś jego konstrukcja. Połączenie stylu gotyckiego i romańskiego odzwierciedla średniowieczną architekturę, zarówno tę sakralną, jak i militarną. Epicentrum stanowi kościół opactwa, otoczony zawiłym labiryntem schodów. Stamtąd przejść możecie przez las przypór, aby dotrzeć do koronkowych schodów wyznaczających najwyższy punkt dostępny dla zwiedzających. Nie zapomnijcie też o wizycie na zachodnim tarasie, z którego rozciąga się wyjątkowa panorama zatoki i leżącego pod sanktuarium miasteczka.
La Merveille, czyli architektoniczny cud

Jednym z najbardziej imponujących elementów jest klasztor La Merveille (z fr. „cud”) – trójkondygnacyjna struktura z XIII wieku, która obejmuje refektarz, salę rycerską, dawne pomieszczenia sypialne i krużganki. Ten ostatni punkt zapewne skradnie serca większości romantyków. To przestrzeń, która obejmuje piękny ogród otoczony podwójnymi rzędami kolumn, które sprawiają wrażenie trójnogów, wspierających sklepienie i dach krużganka. Detale zdobiące tę część klasztoru to klasa sama w sobie. Taka otwarta na niebo przestrzeń umieszczona na najwyższej kondygnacji sprzyjała medytacji, a tym samym pozwalała mnichom na bycie bliżej Boga.
Pływy o prędkości końskiego galopu?

Powszechnie mówi się, że fala pływowa, czyli ta, która towarzyszy przypływom i odpływom u podnóża góry Mont Saint-Michel, porusza się z prędkością galopującego konia. To oczywiście jeden ze związanych z tym miejscem mitów. Rzeczywiście jej prędkość wynosi średnio 6 km/h. Jednak niech nikogo nie zwiedzie ta niepozorna liczba. Przypływy są bardzo szybkie, gwałtowne i mogą być naprawdę niebezpieczne. Dlatego najlepiej trzymać się z daleka od zatoki, nawet jeśli woda akurat odsłoniła jej dno, a Was kusi by pobrodzić w widocznych kałużach i błocie.
Niewielkie ruchy wody wokół opactwa można zauważyć każdego dnia, ale kilka razy w roku, podczas wiosennych przypływów, to miejsce jest sceną dla jedynego w swoim rodzaju zjawiska. Największe pływy w Europie sprawiają, że woda podczas odpływu może cofnąć się nawet o 15 km. To wielka atrakcja tego miejsca, ale także czynnik, który przy odrobinie nieuwagi może znacznie wpłynąć na Wasze wakacyjne plany. W dniu zwiedzania Mont Saint-Michel koniecznie dowiedzcie się, jakie są godziny pływów, a tym samym zamykania bram opactwa, bo gdy wrota zasuną Wam się przed nosem, nie pozostanie Wam nic innego jak czekać na wyspie aż do odpływu.
Zwiedzanie Mont Saint-Michel
Być może zastanawia Was kilka nieco bardziej praktycznych kwestii, np. to jak można dostać się na wyspę. Właściwie to zależy od Waszego środku transportu. Popularną opcją jest rezerwacja gotowych wycieczek, które dowiozą Was pod samą górę z Paryża, Rennes czy Bayeux. Takie zorganizowane wypady możecie zarezerwować w serwisie GetYourGuide. Jeśli natomiast poruszacie się po Francji samochodem to musicie pamiętać, że auto zostawić trzeba na parkingu w miasteczku znajdującym się na wybrzeżu. Tam możecie wsiąść w specjalny bus, który przewozi turystów pod bramę opactwa albo przejść groblę pieszo i przy okazji uchwycić w obiektywie sanktuarium z różnych odległości.
Wejście na teren Mont Saint-Michel jest biletowane, a mając na uwadze ograniczenie dziennych wejść i duże zainteresowanie turystów tym obiektem, warto zainteresować się tematem i zakupić bilety np. na tej stronie jeszcze przed wyjazdem do Francji. Zabudowę można oczywiście zwiedzać na własną rękę, ale pomocne w zrozumieniu przeszłości i znaczenia tego miejsca mogą być drobne komentarze. Takie mogą zapewnić Wam dwa źródła – audioprzewodnik albo towarzyszący Wam w wycieczce, certyfikowany przewodnik.
Klasztorne miasteczko i jego wdzięki

Oprócz zwiedzania samego opactwa na wyspie warto poświęcić czas, by poznać otaczające je miasteczko. Zabudowa, którą przecinają kręte brukowane uliczki i strome schody pojawiające się za każdym rogiem, pierwotnie była schronieniem dla pielgrzymów, a dziś jej głównym zadaniem jest dbanie o przybywających na wyspę turystów.
Miasteczko skrywa kilka interesujących muzeów, które przybliżyć Wam mogą przeszłość wyspy, niewiarygodnie wąską uliczkę Venelle du Guet, czy malowniczą Wieżę Gabriela. Główną ulicą, która swoją drogą prowadzi wprost do bram samego klasztoru, jest Grande Rue. To 300 m deptaka, otoczonego sklepami z pamiątkami i rękodziełem, kawiarniami oraz restauracjami.
Wśród budynków znajdziecie też hotele, które umożliwią Wam przeżyć piękną przygodę. Bo tylko zostając na wyspie na noc, uda Wam się zobaczyć jej zupełnie inne oblicze. Po zachodzie słońca wioska pustoszeje, a szczęściarze, którzy wciąż będą mogli napawać się jej magiczną aurą, mogą obserwować ruchy pływowe wody i przejść się na spokojny spacer po murach obronnych, przy których zauważyć można machiny oblężnicze pozostawione po szturmach z czasów wojny stuletniej. Zwróćcie też uwagę na niezwykłe oświetlenie tego miejsca, które sprawia, że opactwo o zmroku staje się jeszcze bardziej magiczne.